Jedwabne 41

1000
st
za
oa
     
a

















































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































 

Szanowni Państwo,

Jestem  łomżyniakiem mieszkającym w Wisconsin. Moja "przygoda" z szeroko rozumianym Jedwabnem zaczęła się latem 1998 roku. Wtedy towraz z b.p[1]  Geraldem Benderem, chicagowskim sędzią o łomżyńskich korzeniach, założyliśmy Fundację na Rzecz Żydowskiego Cmentarza w Łomży, którą od tego czasu pro bono prowadzę.  Jej cel to utrzymanie "nowego" cmentarza przy ul. Wąskiej jako materialnego świadectwa po łomżyńskich Żydach i działanie na rzecz szeroko rozumianego polsko-żydowskie porozumienia.

Dwa lata później ukazała się książka T. J. Grossa "Sąsiedzi". Przy braku innych świadectw przyjąłem ją bez zastrzeżeń, zwłaszcza że wniosek  IPN jednoznacznie potwierdził istotę przesłanie T. Grossa. Zbrodni dokonali "polscy mieszkańcy Jedwabnego", a Niemcy im tylko pozwolili.  A więc jednak...

Powszechne tłumaczenie, że zrobiły to społeczne męty, kolidowało ze starą prawdą o istocie zła wynikającej nie tyle z niegodziwości popełnianych przez nikczemników, co z bierności sprawiedliwych. W Jedwabnem szumowin miało być 40-50. Zbrodnię planowali 2 dni, czyli tajemnica poliszynela. Dlaczego więc tych kilkuset sprawiedliwych temu nie zapobiegło. Przecież wtedy to jeszcze niczym nie groziło.

I ten moment. Trójce gości z Izraela pokazuję "żydowską" Łomżę. Są bardzo przyjaźni i do tego świetnie zorientowani w naszej wspólnej historii. Rozmawiamy po angielsku i trochę po polsku. W pewnym momencie jeden z nich odbiera telefon. Pozostała dwójka przysłuchuje się, wymieniając uwagi i niepewne spojrzenia. Z hebrajskiej konwersacji co najmniej dwukrotnie wychwytuję słowo brzmieniem przypominające Jedwabne. Pytam.  Są wyraźnie zażenowani. Szczerze przepraszają. Tłumaczę, że nie ma za co, oferując pomoc, gdyby chcieli tam pojechać. A oni, że właśnie zastanawiali się, czy taka prośba będzie na miejscu. Czy mnie nie urazi.  A więc jednak...

To ich, z najlepszych intencji wynikające wahanie i kilka "nocnych polsko-żydowskich rozmów" dały mi, jak sądzę, unikalny wgląd w żydowską perspektywę Jedwabnego. Oto jej zarys.

Niemcy zabijali Żydów jako obcych. Wykonywali rozkaz legalnej władzy. Skoro w Jedwabnem ich rola, co jednoznaczne potwierdził IPN, ograniczała się do przyzwolenia, znaczy to, że do tego momentu Polaków od zbrodni nie powstrzymywała moralność, tylko brak przyzwolenia władz. Co gorsze polscy mieszkańcy Jedwabnego zamordowali, i to z wyjątkowym okrucieństwem, nie jakichś tam nieznanych sobie obcych, ale swoich najbliższych sąsiadów. I to nie na czyjś rozkaz, ale z własnej nieprzymuszonej woli. Dla zaspokojenia od dawna hamowanych morderczych instynktów. Fakt, że bezpośrednimi wykonawcami byłyby szumowiny a porządna reszta miałaby się temu obojętnie czy nawet z dezaprobatą przyglądać, istoty tej postawy nie zmienia.  A że z Jedwabnem łączy mnie wspólnota narodowych, religijnych i kulturowych tradycji, czy mi się to podoba, czy nie, jestem mimowolnym spadkobiercą pokłosia tej obojętności.

Jako katolik, przyjąłem to brzemię z pokorą nie ukrywając go tak wobec polskich jak i żydowskich rozmówców.

Pierwszą wątpliwość nasunęło streszczenie wyników dochodzenia IPN zamieszczone w Rzeczpospolitej. Trafiłem na nie jakiś czas po zakończeniu śledztwa.

Przypominam, że wstępnie przyjęty, oparty na "Sąsiadach" przebieg jedwabieńskiej tragedii sprowadzał się do trzech etapów.

·         ofiary spędzono na rynek;

·         z zebranych wyselekcjonowano kilkudziesięciu najsilniejszych, potencjalnie mogących stawić opór młodych Żydów, których następnie na żydowskim cmentarzu zamordowano i pochowano;

·          pozostałą większość zapędzono do stodoły i spalono.

Z  książki T. J. Grossa najbardziej utkwiły mi w pamięci opisy polskiego okrucieństwa w trakcie realizacji drugiego etapu, czyli mordowania młodych Żydów na cmentarzu przez ich polskich kolegów. Dlatego natychmiast zwróciłem uwagę na odkrycie IPN-u, że żadnego mordu na cmentarzu nie dokonano. Okazało się bowiem, że zbrodnia ta miała miejsce w stodole i to na kilka godzin przed jej podpaleniem. Natomiast największym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że nikt o tym nie wiedział. Że odnalezienie grobu mężczyzn w stodole, a nie na cmentarzu było całkowitym zaskoczeniem dla śledczych i świadków.  

W tym momencie stało się dla mnie oczywiste, że ta miejscowa niewiedza wyklucza wyłącznie polskie sprawstwo.

Skoro ofiar było kilkadziesiąt, to uzbrojonych w pałki i noże morderców musiałoby być co najmniej dwa razy tylu. I to nie jakichś zorganizowanych i zdyscyplinowanych bojówkarzy, a prymitywnych przypadkowych oprychów. Nie ma więc żadnej możliwości, żeby co najmniej kilku z nich się później po pijaku się nie wygadało. A wtedy o przebiegu zbrodni wiedzieliby wszyscy. A tak się nie stało.

IPN przeszedł nad tym odkryciem do porządku dziennego. Ponieważ  wkrótce rozpoczęły się apele o dokończenie mogącej tę zagadkę wyjaśnić ekshumacji, pozostawało czekanie.  Równocześnie, z własnego doświadczenia wiedziałem, że szanse na ponowne kopanie są minimalne i że ekshumacyjne obiekcje znanego mi osobiście Rabina Michaela Schudricha nie są doraźnym naginaniem rabinicznego prawa ani tym bardziej nie mają na celu ukrycia prawdy.

W styczniu 2006 r. nasza Fundacja starała się o pozwolenie na powierzchowne skopanie łomżyńskiego cmentarza w celu odchwaszczenia i posiania trawy. Nic z tego.  Okazało się, że ziemi, w której spoczywają zmarli naruszać nie wolno. Nawet na powierzchni. Trzeba nawieźć nową i na niej dopiero siać. Ponieważ nie  było nas na to stać a w zarządzie Fundacji dominowali nie-ortodoksi, zrobiliśmy swoje. Rabin Schudrich wybaczył, a mnie zagadka śmierci 40-50 najsilniejszych jedwabieńskich Żydów wciąż nie dawała spokoju.

Do sprawy wróciłem wiosną 2019 r., kiedy to prokuratura Rzeczypospolitej  rozstrzygająco zadecydowała, że żadnej ekshumacji nie będzie. Dodatkową inspiracją był tu następujący paradoks. 

Proponenci tezy o polskim sprawstwie powołują się głównie na jednoznaczne wnioski IPN. Równocześnie ich przeciwnicy polemizują nie z IPN-em, a z T. Grossem wytykając mu błędy,  i z rabinicznym zakazem ponownej ekshumacji przytaczając przykłady takowych w Izraelu. Natomiast, jak dotychczas, nikt nie podjął się krytycznej analizy powszechnie dostępnych materiałów IPN-owskiego  śledztwa.

"Zamiast Ekshumacji" jest pierwszym krokiem w kierunku nadrobienia tej zaległości.

 

 s

 

29 maja, 2021 

Jurki k. Nowogrodu

 

 

 


[1] Błogosławionej pamięci; żydowski odpowiednik ś.p.

 

       

 

I